Nówka sztuka czy używka?

Przebrnęliśmy już przez rodzaje chust, znane są nam długości, sploty, domieszki. Wiemy co chcemy kupić, ale… nie wiemy gdzie, bo zadajemy sobie jeszcze jedno pytanie: nową czy używaną? Otóż na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od wielu czynników.

Na wielu grupach chustowych, gdy ktoś pyta o to jaką chustę kupić, najczęściej sypią się komentarze: używaną, bo będzie już złamana. Zacznijmy od tego, co znaczy złamana chusta? To wyrażenie określa chustę miękką, wykochaną. I takie właśnie są chusty używane i intensywnie noszone 😉 Argumentem za kupieniem używki, najczęściej jest to, że taką chustę łatwiej się mota i niedoświadczony rodzic lepiej sobie z nią poradzi. Ale skąd niedoświadczony rodzic ma mieć porównanie? Chociaż ja idąc na konsultację, mam w swoim stosie zawsze chustę dobrze złamaną i taką trochę mniej 😉 Rodzice mogą wtedy podotykać, zamotać, porównać i świadomie podjąć decyzję, którą chustę wolą. Ale szczerze mówiąc, osobiście uważam, że w przypadku pasiaka na początek nie ma to większego znaczenia. Dlaczego? Obecnie producenci pasiaków wypuszczają nowe chusty, którym niewiele trzeba, aby dogonić te używane. Najczęściej wystarczy wyprać, wyprasować i raz zamotać.(nigdy nie wiążemy chusty nowej, bez wcześniejszego jej wyprania, chyba, że producent zaznaczy inaczej)

Są osoby, które decydują się na kupno nowej chusty, bo słowo „używana” nie najlepiej im się kojarzy. Tutaj warto zaznaczyć, że chusty używane, są pełnowartościowe, czyli nie zniszczone, zadbane i bezpieczne. I tak jak pisałam powyżej, dla wielu aspekt złamanej chusty ma znaczenie, więc wtedy używana chusta plusuje nad nową.

Jest coś takiego jak chusta drugiego gatunku. Kilka firm oferuje takie właśnie chusty i niektórzy słysząc „drugi gatunek” od razu skreślają je ze swojej listy. Otóż wszem i wobec mówię, że chusta taka jest bezpieczna i nadaje się do noszenia dzieci. Od pierwszego gatunku różni się tym, że może posiadać drobne niedoskonałości tj: drobne plamki, zaciągnięcia lub przebarwienia. Może, ale nie musi. I powiem Wam, że te doskonałości są tak słabo widoczne, że niedoświadczone oko może ich nawet nie dostrzec 🙂

Używek na rynku wtórnym jest cała masa, do wyboru do koloru. Cenowo? No właśnie. Chusty generalnie nie tracą na wartości, a to oznacza, że taką używaną chustę kupimy niewiele taniej niż w sklepie, są jednak wyjątki. Ponieważ rynek wtórny jest przepełniony pasiakami, jeśli dobrze poszukamy, możemy znaleźć chustę nawet o połowę tańszą niż wartość sklepowa. Drugim wyjątkiem są chusty niedostępne na rynku pierwotnym. Tutaj z kolei działa to w drugą stronę – z racji, że chusta jest trudno dostępna, bo na przykład wypuszczonych zostało zaledwie kilka egzemplarzy, jej wartość może być wyższa niż ta sklepowa. I w chustoświecie nikogo to nie dziwi, no chyba tylko tych, którzy dopiero w ten świat weszli 😉 Zasada jest taka: coś kosztuje tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. A jeśli komuś bardzo zależy na danym, trudno dostępnym egzemplarzu, to jest w stanie zapłacić każdą kwotę, by ten egzemplarz zdobyć 🙂 Więc, jeśli stajemy przed wyborem używanego, nie do końca w naszym guście pasiaka, a chustą w sklepie, niewiele droższą, która od razu skradła nam serce, to nawet się nie zastanawiajmy 😉

Tak więc, w kwestii dylematu przed kupnem pasiaka, nie namawiam ani na jedno, ani na drugie. Zawsze mówię, żeby brać tę chustę, która się bardziej podoba, chyba, że komuś robi różnicę wydania 50 zł mniej, co jest zrozumiałe, wtedy dylematu nie ma.

Na koniec dodam, że tak jak oczywiste jest, że mocno wykochane chusty są złamane, tak to, że nówki zawsze twarde już nie 😉 Są chusty, które od nowości są tak cudownie miękkie i przyjemne, że nie trzeba się trudzić, by je złamać, można nawet powiedzieć, że są złamane od nowości 😀 Ale tutaj nie ma reguły, po prostu chusta chuście nie równa.. 🙂